Czyli Koniec! Wyhafciłam Obrzydlistwa!
Halo, halo mówi się!
Czy ktoś jeszcze tu zagląda?
Ja niekoniecznie, zupełnie zapomniałam o tym, że mam blog…
Halo, halo mówi się!
Czy ktoś jeszcze tu zagląda?
Ja niekoniecznie, zupełnie zapomniałam o tym, że mam blog…
czyli hafcim obrzydlistwa – część 7
Plan był.
Miał być wielki finał wśród żółtych liści.
Miała być Wanda, Praptak i miał być Żuk.
Cóż, plan planem, a życie życiem.
Obiecałam ostatnio, że bajkę opowiem, jak wrócę z wyjazdu. Cóż, tydzień zajął mi powrót do rzeczywistości, ale że obiecałam, bajka być musi.
Dziś będzie słów parę o wypadzie za miasto i o trzech hafcikach z poprzedniego postu.
To najpierw o hafcikach.
czyli hafcim obrzydlistwa – część 6
Była goła Wandzia, był nieopierzony Praptak, z kronikarskiego obowiązku będzie dziś „ku pamięci” nieubrany do końca Żuk vel Skarabeusz.
Dziś nie będę wiele pisać.
Dziś będzie kilka zdjęć złotej polskiej jesieni.
Będzie też ptak zwany Praptakiem.