新年快樂祝三隻豬!

czyli Choinka 2019 2/12

5 lutego zaczął się Chiński Nowy Rok.

Tym razem jest to Rok Świni, Rok Dzika.

Według chińskiego kalendarza urodziłam się pod znakiem Świni, Świnią więc jestem.

Dziś będzie trochę spóźniony świński post :)))

Na Instagramie w drugiej połowie zeszłego roku zaczęło pojawiać się dużo wzorów ze świnką w roli głównej. Z początku kompletnie nie wiedziałam, o co kaman z tą dziwną modą? Dopiero po jakimś czasie skojarzyłam fakty. Świnie są modne, bo już za chwilę, już za momencik zacznie się Chiński Rok Świni, to o to chodzi! Cóż, prosiaczkowo-świnkowe wzorki jakoś do mnie nie mówiły, bo co fajnego może być w młodym wieprzku, no co?

Wszystko oczywiście do czasu, bo jednego dnia w czasie przeglądania Internetów w poszukiwaniu choinkowego natchnienia dopadła mnie strzała Amora. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia, tak na zabój, jak to ja potrafię. Gwoli ścisłości Amor wypuścił trzy strzały, a obiektem mego pożądania stały się pewne trzy urodziwe prosiaczki.

No mówię Wam, boskie są!!!

Wzór kupiłam na początku grudnia zeszłego roku, ale pierwsze świńskie krzyżyki mogłam postawić dopiero w połowie stycznia. Skręcało mnie okrutnie, żeby zacząć już, ale byłam twarda. Najpierw łosie obowiązki, potem przyjemności!

Na pierwszy ogień poszła najmniejsza świnka w jeansowych porciętach. Niby wzorek nie duży, ale zeszło mi na nim ponad tydzień, bo krzyżyków do postawienia było sporo. Tu zadnia część świnki. Prawda, że spodnie wyglądają bardzo realistycznie jak znoszone, wytarte na tyłku jeansy. Tylko kolorowych obszyć na kieszeniach jeszcze brak.

Pierwsza kocia kontrola jakości. Może być??

Trzeba było ukręcić kopytka vel raciczki, znaczy świńskie nóżki. Na szczęście nauczyłam się jakiś czas temu skręcać samodzielnie sznurki i dość bezboleśnie przebrnęłam przez ten etap.

Potem było zszywanie i wypychanie. Najgorzej było z uszami, ale w sumie jakoś poszło i mój pierwszy prosiaczek zawisł na choince, bo choinka stała u nas baaardzo długo w tym roku.

Jeśli chodzi o Koteczkę, to wyraziła ona standardowe zainteresowanie twórczością pańci i jedyne co zrobiła,  na widok mojej nowej zawieszki to ziewnęła, tak głęboko, z samych trzewi.

Czyż gęba sama nie śmieje się do tego małego jegomościa???

Skoro tak łatwo poszło, od razu zabrałam się za następną świnkę. Tym razem przyszła kolej na gościa w czerwonych rybaczkach. Taki trochę Gremlin mi z początku wyszedł.

Ale po pozszywaniu całkiem sympatyczny i przystojny, wyluzowany prosiaczek :)

Jak widać i ten się załapał na choinkę, a to była końcówka stycznia!

Dłuższą chwilę, będzie z tydzień zastanawiałam się, czy popełnić trzecią świnkę, świnkę chudzinkę, bo strasznie duża mi się ona wydawała. Stwierdziłam jednak, nie ma opcji, świnki były, są i być muszą trzy. I tak na mój tamborek trafił najstarszy z całej trójki prosiaczek tym razem w żółto-zielonych portkach.

Przymiarki do młodszego brata. Cóż, chyba jednak trochę duża ta świnka będzie.

Zobaczcie, jaki ma świński ogonek, mało skręcony, ale jest!

Tak naprawdę to poleciałam na te ogonki, to one mnie najbardziej wzruszyły. Może nie do końca wyszły takie jak wyjść miały, ale i tak mnie one śmieszą. I trochę dwuznacznie się kojarzą :) Całkiem przystojne te moje prosięta od zadniej strony i do tego każdy inaczej ubrany.

A tak prezentuje się Starszy Brat. Czy te oczy mogą kłamać??

Całą zimę Koteczka okupuje mój osobisty fotel do wyszywania. Dostała stary koc, żeby nie wyświechtać mebla i wiedzie co? Z tego wszystkiego to się nam kot oprosił na wiosnę. Marca jeszcze nie ma, a Dziadówka już dorobiła się przychówku:)

Myślałby ktoś, że to taka matczyna miłość, a prawda jest taka, że chyba pierwszy raz w historii koteczka ze mną współpracowała i pozwoliła sobie podetknąć do zdjęcia świnki. Było jej to tak absolutnie obojętne, co robię, że aż udało mi się cyknąć parę zdjęć :))

Panie, Panowie przedstawiam Wam moją świńską Ekipę, tym razem już bez kociej mamy.

Sami powiedzcie czy ci kolesie nie są rozczulający?? Mnie wzruszają okrutnie.  Kochanieńki stwierdził, że do końca zdrowa na umyśle to ja raczej nie jestem :))

Autorką tych boskich prosiaczków jest Irina Naniashvili (Наниашвили Ирина). Te i inne jej wzory możecie zobaczyć na jej blogu albo na Instagramie. Żeby kupić wzór, wystarczy do niej napisać. Moje świnki powstały na białym lnie obrazkowym 35 ct Hobby Studio.

Mówiłam Wam, że choinka stała u nas w domu w tym roku bardzo długo. Wystawiliśmy ją na dwór dopiero 7 lutego!!! Nigdy w życiu nie trzymałam tak długo drzewka, ale nasza choinka zamiast zrzucać igły, postanowiła zacząć puszczać nowe pędy już na początku stycznia. I tak sobie rosła, aż się zazieleniła, jak na wiosnę :)) Strach i szkoda ją było wystawić na mróz, trzymaliśmy ją więc w domu. A ona rosła. Kochanieńki to chciał ją jeszcze trzymać, bo jakoś mu się spodobało patrzenie na zielone drzewko, ale ja nie zdzierżyłam. Wynieśliśmy ją do ogródka, na mróz przykrywamy agrowłókniną. Zobaczymy, co z tego będzie, czy utrzyma te młode, chudziutkie, blade pędy czy jednak zmarznie i wszystko jej odpadnie. Na razie rośnie w najlepsze.

Żeby Adamowi nie było smutno i miał na co patrzeć, powiesiłam mu na bombkowym stojaczku świnki chudzinki. Nie ma choinki, są świnki.

W Chinach nowy rok, a u nas wiosna panie, wiosna zawitała do miasta w zeszły weekend! Dawno tak nie było, żeby w połowie lutego kwiatki w najlepsze zaczynały kwitnąć, ba pszczoły się nawet pobudziły! Na szczęście są to odosobnione egzemplarze, bo noce są jeszcze mroźne, a nie ma siły, pewnie i jakiś mroźny dzień się jeszcze trafi, już się zresztą trafił.

Zaliczyliśmy już z Kochanieńkim pierwsze niedzielne wyjście na lody w tym roku.

A najlepsze, że pierwsza kawa na zeszłorocznych pozostałościach trawy była, ale jak na termometrze ponad 16 stopni, to aż grzech było nie skorzystać z takich pięknych okoliczności przyrody. Korzystaliśmy więc cały ostatni weekend, bo ten jak na razie zimny się zapowiada.

Oj tęskno mi do ciepełka, do zieleni, do słonka, bardzo tęskno. Mam jednak nadzieję, że temperatura nie będzie w tym roku tak ekstremalna, jak w zeszłym, bo upały to nie na moje nerwy. Ale co ja się już martwię na zapas!!!

Teraz trzeba korzystać z pierwszych ciepłych promieni jeszcze zimowego słonka, jak korzystały moje świnki trzy. Prosiaczki z ochotą wygrzewały swoje bladoróżowe ciałka na leżaczku, prawie, jak w Ciechocinku albo w koszu na nadmorskiej plaży :) Klimat prawie letni na poniższej focie, ale i tak zgłaszam je do  lutowego rozdania zabawy Choinka 2019 u naszej Kasi Kochanej.

 

A tak zupełnie  na koniec 新年快樂!!

Niech będzie to dla Was dobry rok!