Złotopióry Praptak

Czyli hafcim obrzydlistwa – część 3

Miało być o czymś innym. Miało być o kawie.

Ale jestem nałogowcem, nałogowcem, który miewa ciągi.

Właśnie skończył mi się taki szesnastodniowy. Chwila oddechu, chwilowy powrót do żywych, do świata i rzeczywistości :)

Wyszywałam. Wyszywałam jak opętana. Nie mogłam przestać.

Jestem w połowie drogi. Krzyżyki postawiłam wszystkie. Zostało to, co najlepsze :) Będę przeklinać, bluzgać, wyrywać resztki włosów z głowy. Ale to za chwilę.

Dziś nie będę gadać po próżnicy, mielić ozorem. Dziś będą tylko zdjęcia. Dużo zdjęć, bardzo dużo zdjęć. Było słońce, było pięknie, cykałam więc foty.

Już chyba wszystko jasne? Wanda będzie mieć kolegę!

Kolory zaskakujące, kolory energetyczne, zachwycające. Aż chce się żyć.

Jest ptak! Piękny Złotopióry Praptak! Jeszcze nie opierzony do końca, ale już cudny :)

Ptak z serii Steampunk, wzór Jane Eyre (Яна Минасян), na podstawie obrazu Mike|Creative Mints

Następnym razem wszystko opowiem. Obiecuję :)

Idę poczytać co tam u Was, bo nie mogę się oprzeć wrażeniu, że też jest pięknie i jest się czym zachwycać.