Czyli o serduszkowatości serduszek odcinek kolejny
Sobotnie wyjątkowo upalne letnie popołudnie w środku wiosny. Tym razem wypoczywamy stacjonarnie, grillujemy. Jest miło i przyjemnie. W pewnym momencie panowie zaczynają rozmawiać o silikonowych smarach do dyferencjału, a ja zaczynam się nudzić. Nudzę się i mnie nosi, muszę czymś ręce zająć. I nagle….
… nagle czuję nieodpartą potrzebę postawienia kilku krzyżyków, a jak takie coś czuję, to absolutnie z tym nie walczę. Nawet goście mi nie przeszkadzają, żeby sobie w takich chwilach „zrobić dobrze”, bo ja kocham to szybsze bicie serca, te mrówki na plecach, to swędzenie czubków palców, a palce swędzą mnie przeokrutnie. Stwierdziłam, że to dobry znak, że trzeba trochę pomachać igiełką. Wzorek, który wybrałam, znalazłam gdzieś dawno temu w necie. Prościutki, ale wyjątkowo wdzięczny. Zauroczył mnie od razu, wiedziałam, że wcześniej czy później go popełnię, nie wiedziałam tylko, jak i do czego go wykorzystam. Padło na malutki, delikatny kwiatek lnu. Na tę cudowną modrooką roślinkę, z której powstają równie cudowne materiały do haftu.
Panowie nawet nie zauważyli, że zniknęłam im z pola widzenia i poszłam uszykować sobie potrzebne materiały. Nie było mnie dłuższą chwilę, bo tym razem postanowiłam mocniej się przygotować do tego, co zmierzałam uczynić. Zamierzałam spróbować popełnić serduszkową zawieszkę i sprawdzić, czy jestem w stanie ręcznie ją pozszywać tak, żeby wyszły mi gładkie, równiutkie, niekanciaste łuki. Postanowiłam popracować nad serduszkowatością sercowej zawieszki. Pomna złych doświadczeń z kwadratowym sercem, tym razem zrobiłam sobie papierowy model i dokładnie wymierzyłam materiał.
Przy wieczornej kawie i cieście z truskawkami (WIEM, WIEM!! miałam iść na dietę, miałam nie jeść słodkiego, no ale sezon na truskawki w pełni, jak nie zjeść ciasta z truskawkami?! toż to marnotrawstwo i grzech!) haftowało się bardzo przyjemnie i bardzo szybko.
Wzór malutki, 34×42 krzyżyki, tylko sześć kolorów. Poszło piorunem i przed godziną 22 mogłam przystąpić do zszywania, wszak 22 to pora idealna na robienie czegoś wymagającego skupienia i niezmęczonego oka. Popełniłam przy tym wielką zbrodnię! Narysowałam sobie kontury serca ołówkiem!
Nigdy tego nie robię, ale nie mogłam znaleźć mojego spieralnego pisaka, a bardzo, bardzo pragnęłam chociaż spróbować zszywania, no i nie mogłam czekać do rana, a po nocy nie chciało mi się przekopywać szuflad. Zszywanie kończyłam już w niedzielę rano, bo jednak takie nocne zabawy z igłą trochę męczą oczy.
Zszywałam klasycznym ściegiem za igłą. Widać coś? Umówmy się, że było prawie równo.
Pierwszą wtopę zaliczyłam przy wszywaniu zawieszki. Zrobiłam to źle. Kombinowałam jak koń pod górę, jak to zrobić dobrze i z tego kombinowania mi nic nie wyszło.
Trzeba było rozpruć i pokombinować raz jeszcze. Pozszywałam serce, na ile się dało, obcięłam nadmiar materiału, wywróciłam na prawą stronę i …. znowu zonk. Serce za długie, nieforemne, jak sopel i niestety nieuwiecznione na zdjęciu. Trzeba było poprawić, trochę skrócić, zmienić proporcje. I…..
….. i jak widać na załączonym poniżej obrazku, zaraz po przewinięciu na prawą stronę, jeszcze przed prasowaniem, wyszło krzywo i niekoniecznie równo. Cóż, nie tego się spodziewałam, nie to chciałam uzyskać.
Prasowanie i wypychanie też niewiele zmieniło i poprawiło :)
Z drugiej strony serduszko jest gładkie, nie ma żadnego wzoru.
Tam, gdzie zszywałam po lewej stronie, ścieg wyszedł w miarę równy i gładki.
Niestety tam, gdzie była dziura do wywinięcia na prawą stronę i wsadzenie puchu sylikonowego nie jest już ładnie. Na szwie wyszły buły i nierówności. Przez chwilę kombinowałam czy nie doszyć niebieskich koralików i nie zamaskować nimi szwu, ale po przyszyciu dwóch sztuk porzuciłam tę myśl.
Jak się patrzy na to moje serduszko od razu widać, że prawy jego bok jest całkiem, całkiem, łuki są łukowate, prawie idealne, natomiast po drugiej stronie jest zupełnie źle, całkiem niedobrze. I linie proste niekoniecznie są proste. Cóż trochę krzywe to moje serduszko. Może nie jest idealne, ale jest za to serduszkowate :) Pół mi wyszło, pół nie wyszło. Jakby nie było to jednak połowa sukcesu :)
Haft jest za to moim zdaniem śliczny.
Wśród zieleni,
i czerwieni naszych krzaków,
moje serduszko prezentuje się prawie dobrze. To już jednak kwestia odpowiedniego ujęcia i małego optycznego oszustwa.
Idealnie nie jest, ale jestem na dobrej drodze, nie zamierzam się poddawać i z tej drogi zbaczać. Wiem, że jak się postaram i zrobię to bardzo dokładnie, dokładniej niż tym razem, powinno wyjść całkiem dobrze. Muszę tylko popracować nad kształtem serca, bo jak to powiedział Kochanieńki, wyszła mi gruszka, albo sopel, a nie serduszko. Ładne, kształtne serce to i ładna zawieszka. Kształt serca trzeba dokładnie odrysować, a potem zszyć go idealnie po linii. Szwy muszą być jak najkrótsze, jak się da, to trzeba je robić przez maksymalnie dwie nitki osnowy i wszystkie powinny być równe. Muszę zostawić jak najmniejszy otwór do wypychania i popracować nad jego zszywaniem po prawej stronie. Brakowało mi linii, po której miałam prowadzić szew i nie wiedziałam, gdzie wbić igłę. Na razie nie wiem jak to rozwiązać. Nie mam znikającego pisaka, tylko spieralny, a nie wiem, jak takie wypchane serce zachowa się pod pływem wody. Może muszę sobie rozrysować wzór na kratki i liczyć nitki tak jak przy zszywaniu kulistych bombek. Pomyślę. Trzeba także zmienić sposób wszywania, przyszywania zawieszki. Chyba następnym razem spróbuję ją przymocować jakoś po prawej stronie, bo chciałabym, żeby szef w tym miejscu był bardziej szpiczasty, a nie taki okrągły, jak jest w tej chwili. Na koniec trzeba popracować nad zszyciem i wypychaniem dołu serduszka, tej jego najcieńszej części, bo zostało mi niestety brzydkie, niewypchane zagięcie. Nie bardzo wiem jak to zrobić, bo mam tam dużo „zbędnego” materiału.
Jak uda mi się wypełnić wszystkie punkty z listy będzie idealnie, bo teraz wiem już jedno. Wiem, że da się uszyć serduszko ręcznie, da się uzyskać obłe łuki. Nie jest to łatwe, ale da się to zrobić. Ja pewnie będę jeszcze próbować, bo bardzo pożądam takich serduszkowch zawieszek na choinkę.
CDN …
Na razie mam za to krzywe lniane serduszko. Mam delikatny kwiatek lnu na lnie 35 ct z HobbyStudio w kolorze białym, bawełnianą muliną DMC wyhafcony.
Mam len na lnie bawełną popełniony :)
P.S.
Trzeba w końcu pomyśleć o jakimś większym wzorze, bo od paru miesięcy u mnie tylko drobnica.
P.S.
Poszukuję BARDZO PILNIE skręcaną nitkę nylonową 0,25 – 0,30 mm. Nie może to być żyłka, nie może być cieńsza, nie może być to poliester i nie może być powleczona żadnym woskiem, żadną apreturą. Ktoś coś słyszał, ktoś coś wie? Można to kupić gdzieś w Polsce??