czyli kartkowanie z Ulą po raz czwarty
W tym miesiącu łatwo nie było. Powiedziałabym, że było wręcz trudno.
I czy udało mi się zrobić kartkę wg mapki Uli, okaże się wkrótce.
W tym miesiącu łatwo nie było. Powiedziałabym, że było wręcz trudno.
I czy udało mi się zrobić kartkę wg mapki Uli, okaże się wkrótce.
Mamy w pracy, a w zasadzie to mieliśmy, zwyczaj kupowania sobie prezentów na urodziny. Prezent był albo totalnym zaskoczeniem dla obdarowywanego, albo kupowaliśmy, co sobie solenizant zażyczył.
Mam ogromną nadzieję, że takiego wrzodu, o którym będzie dziś historia, to się już nigdy nie dorobię.
Nie da się ukryć, że mam tendencję do popadania w przesadę, wkręcanie się na maksa w to co robię, gdy mi się to spodoba, a do tego nie potrafię się powstrzymać przed robieniem pewnych rzeczy w ilościach hurtowych.
Tak było i tym razem.
Czytaj dalej „Historia pewnego radełka, a nawet radełek dwóch”