czyli będę się chwalić :)
Rozbiłam bank. Dwa razy. W sumie to trzy.
I zamierzam się chwalić dziś nagrodami, bo nagrody dostałam FANTASTYCZNE!
Miałam to zrobić już dawno, ale obiektywne trudności rzucały mi kłody pod nogi.
Czy wspominałam może, że jestem psuj, że jestem w stanie zepsuć wszystko? Naprawdę jestem. Czasami to sobie myślę, że powinnam pracować jako tester sprawdzający, czy da się popsuć rzeczy teoretycznie niezniszczalne.
Dałabym radę.
Serio.
Dlatego też popsucie osobistego komputera, a potem wysadzenie w kosmos bloga to była dla mnie bułka z masłem, kwestia czasu kiedy musiało się to zdarzyć. Skutecznie odcięło mnie to na długie tygodnie od mediów społecznościowych, od bloga, od pisania postów, bo na telefonie nie lubię i nie potrafię tego robić. Dodatkowo tym razem z premedytacją, postanowiłam przestać zaglądać na Instagram. Od czasu do czasu jeszcze tak z przyzwyczajenia tam zajrzę, ale stwierdziłam, że tylko brutalne odcięcie od najlepszego jak dla mnie źródła inspiracji i nowych wzorów może mnie powstrzymać przed zakupem kolejnych. Straszne ile tego mam zachomikowane po kątach! Życia mi nie starczy, żeby to wszystko wyszyć, a ostatnio przybyły mi kolejne dwa fantastyczne zestawy.
Ale po kolei.
Jak już pewnie wiecie, miałam ogromną przyjemność wygrać zeszłoroczną edycję zabawy Choinka 2019 u Xgalaktycznej Kasi. Kasia łamiąc trochę zasady, przyznała mi zwycięstwo bez losowania. Było mi trochę głupio z tego powodu, ale nie powiem, poczułam się szalenie wyróżniona. Cieszę się bardzo, że moje prace choinkowe zdobyły uznanie Szanownego Jury w osobie Kasi, a ja zostałam podobnie jak inne koleżanki Mistrzynią Choinki 2019.
Jako nagrodę otrzymałam od sponsora zabawy sklepu internetowego Hobberia.com kupon na kwotę 100 zł do zrealizowania w sklepie. Nie miałam wcześniej przyjemności robić tam zakupów, nie znałam oferty i długo się zastanawiałam co wybrać. Po kilku „nieprzespanych nocach” stwierdziłam, że przecież nie mam jeszcze „nowych/już starych” numerów muliny DMC, a bardzo bym chciała je mieć, a skoro pojawiła się okazja na uzupełnienie zapasów, to grzechem byłoby z tej okazji nie skorzystać. Zamówiłam wiec 34 nowe kolorki, bo jeden gdzieś się zawieruszył i nie było możliwości dodania go do koszyka. Domówiłam też plastikową kanwę – będzie idealna na kolejne choinkowe ozdóbki i igły, bo igieł przecież nigdy dość. Zamówiłam też dwa urocze wzorki, które nawet udało mi się już wyszyć, ale pokażę je przy okazji innego postu.
Pani Beata z Hobberii była tak miła, że wysłała mi cały komplet nowych mulin, łącznie z tym brakującym kolorem, za co serdecznie dziękuję. Mogę teraz spokojnie spać i nie drżeć, że brakuje mi jakiegoś koloru DMC. Mam cały komplet :)
Czyż te kolorki nie są cudowne?
Są :)
Sklepowi Hobberia, Pani Beacie serdecznie dziękuję za ufundowanie tak fantastycznej nagrody. Was serdecznie zapraszam i zachęcam do robienia zakupów w sklepie Hobberia. Można znaleźć tam mnóstwo akcesoriów hafciarskich i bardzo fajne wzory. Gorąco polecam!
To był pierwszy rozbity przez mnie bank.
Drugim bankiem rozbitym przy okazji tego pierwszego była nagroda, jaką przygotowała dla mnie osobiście Kasia. Gdy dotarła do mnie paczka od Kasi, to aż przysiadłam z wrażenia i się popłakałam, gdy zobaczyłam jej zawartość.
Patrzcie, podziwiajcie i niech Was zazdrość zżera :)
Paczka duża, podejrzanie duża.
A w niej same wspaniałości.
Wspaniałe, bardzo przydatne „przydasie”.
Cudowny, zimowy zestaw Dimensions. Uwielbiam ich wzory, są takie zimowo-świąteczne i kolorowe. Wprost idealne do wyszycia na tegoroczną zabawę Choinka 2020. Właśnie sobie uświadomiłam, że przecież mam do wyszycia jeszcze trzy bałwanki od nich. Na śmierć zapomniałam!
I teraz najważniejsze, najpiękniejsze, zrobione osobiście przez Kasię, specjalnie dla mnie twory jej zdolnych rączek. Będą zdjęcia. Dużo zdjęć, bardzo dużo zdjęć, ale MUSZĘ Wam wszystko dokładnie pokazać. Mnie w trakcie oglądania tych cudów szczęka coraz bardziej się otwierała, aż opadła na kolana, a ja z otwartą buzią do dziś trwam w niemym zachwycie.
Cudowna chyba foamiranowa (nawet nie wiem, czy to dobrze piszę i nawet nie wiem, czy rzeczywiście z tego materiału jest ona zrobiona) róża/broszka i genialny scrapowy album.
Nie mam pojęcia, jak się je robi takie kwiatki, czym jest ten foamiran, ale ta róża wygląd jak żywa. Dla mnie musi być, że jakaś magia po drodze jest używana.
Jest absolutnie zachwycająca.
A teraz mój osobisty, mega, cudowny, piękny, zachwycający, idealny, czadowy, fantastyczny, wspaniały, dziewczyński, słodki scrapowy albumik.
Prawda, że zapowiada się smakowicie? To teraz zobaczcie środek.
Widać, że MÓJ ci on! Tylko mój!
To teraz każda zachwycająca strona ze środka oddzielnie.
Z wielką uwagą i zachwytem oglądałam ten album kilkanaście razy. Patrzyłam, zachwycałam się i zastanawiałam się jak?? Jak to jest zrobione? Jak można w tak cudowny sposób tworzyć, łączyć ze sobą różne materiały, struktury, kolory, media. Jest to coś, czego kompletnie nie ogarniam, nie potrafię robić, coś, co mnie przerasta. Jak dziś pamiętam ból tworzenia i „zdenerwowanie”, które mi towarzyszyło przy robieniu pierwszych w życiu kartek. Z minimalistycznego efektu byłam nawet zadowolona, ale co mnie to „tworzenie” bolało i zdrowia kosztowało, to szkoda gadać. Kasia w sposób dla mnie magiczny, lekki i niewymuszony potrafi bawić się kompozycją, fakturą, formą. Kasia tworzy rzeczy piękne, rzeczy wyjątkowe.
To popatrzcie jeszcze na szczegóły, bo są zachwycające!
Nie zacytuję, co powiedział Kochanieńki, bo to słowa wysoce niecenzuralne, gdy siedział ze mną na kanapie i oglądał ten album, ale zgadzam się z nim w całej rozciągłości jego niecenzuralnej wypowiedzi :)) Kasia obdarowała mnie iście po królewsku. Czuję się zachwycona i zaszczycona, że mogę mieć w domu jej prace. Są absolutnie piękne i zachwycające.
Kasiu, po stokroć Ci dziękuję Kochana. Czułam, wiedziałam, że upominek od Ciebie, to będzie coś w tym stylu, ale nie miałam pojęcia, że będzie aż tak wyjątkowy. I stworzony specjalnie dla mnie.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
I jeszcze raz przepraszam za moje faux-pas (Ty wiesz za co :)) Do dziś mi wstyd!
Teraz już wiecie czemu, aż przysiadłam z zachwytu, czemu się popłakałam, gdy otworzyłam przesyłkę od Kasi. Trudno było tego nie zrobić :)
Zabawa Choinka 2020 na Kasinym blog trwa. Dziewczyny zakasujcie rękawy, nawlekajcie nitki i twórzcie piękne ozdoby choinkowe. Dla takich nagród naprawdę warto walczyć!
Dwa banki rozbite, pora na trzeci.
Wygrana u Kasi była moją pierwszą wygraną w życiu (oczywiście poza trafieniem siódemki w totka i spotkaniu na swojej drodze życia Kochanieńkiego:)) i niesiona „falą sukcesu” postanowiłam rzutem na taśmę zgłosić Panienkę Klarę do 10 hafciarskiego wyzwania Boże Narodzenie na blogu u Uli. W wyzwaniu bożonarodzeniowym wstyd było nie wziąć udziału.
I znowu wygrałam!!!
Do wyzwań u Uli przymierzałam się już parę razy. Ostatnio korci mnie, żeby spróbować robić kartki bożonarodzeniowe na jej drugim blogu, ale jeszcze się waham. Zawsze z ciekawością i zachwytem oglądam filmiki Uli, na których pokazuje sposób wykonania poszczególnych prac. U niej to wszystko jest takie łatwe, proste i przyjemne, a na koniec zawsze wielki efekt WOW! Więc jak tu nie spróbować? Tylko wiecie, ja już oglądałam filmiki jak lukrować pierniki i wyszło mi, jak wyszło…. A do tego jeszcze chroniczny brak czasu….
W wyzwaniach hafciarskich szykowałam się z pewnym wakacyjnym obrazkiem, który marzy mi się już od dawna, ale nadal pozostaje on w sferze marzeń. Na Halloween planowałam pewną śliczną wiedźmę, ale na planach się skończyło. Chroniczny brak czasu….i różne dziwne problemy w międzyczasie.
Strasznie mnie to mierzi, że taka w sumie mało pozbierana jestem ostatnio i z niczym się nie wyrabiam, bo te hafciarskie wyzwania u Uli są zajefajne. Ula razem z Violą do każdego wyzwania przygotowują fantastyczne, inspirujące prace. Tematy wyzwań są ciekawe, zawsze na czasie; wakacyjny obrazek w wakacje, miłość na Walentynki itd. Do tego w tym roku aż dwa miesiące na przygotowanie pracy w wersji ostatecznej. Muszę przyznać, że ten warunek w Ulinej zabawie szalenie mi odpowiada, bo sama zawsze pokazuję ostateczną wersję mojej pracy w wyzwaniu choinkowym. Na rzęsach stanę, spać nie będę, ale skończę. Takie mam zasady i tego zamierzam się trzymać. Trudno też nie wspomnieć o nagrodach w wyzwaniu, które są bardzo motywujące. Dostać bon na 100 PLN do zrealizowania w sklepie z samymi skarbami bezcenne :)) Jak ktoś ma dużo szczęścia i mocno się postara, może się załapać na wyróżnienie i nagrodę przygotowaną przez Violę (mniam:)).
Sponsorem wyzwania, które miałam przyjemność wygrać była firma Needele&Art.
Przy „odebraniu” tej nagrody to ja dopiero miałam zagwozdkę. Bo jak wybrać spośród tylu fantastycznych wzorów, które do mnie mówią ten jeden, na który się zdecydować??
Miałam straszną ochotę na Maki od Merejki. Chodzą one za mną już kilka lat, ale doszłam do wniosku, że to jednak za duże wyzwanie, jak dla mnie.
Moja druga wielka niespełniona miłość także od Merejki.
Ten czarny kocur jest BOSKI :)), ale za czarny, jak na moje stare oczy. Stwierdziłam, że nie dam rady wyszyć tyle ciemnego (co prawda wyszywa się na jasnej Aidzie, ale jednak czarną muliną). Oślepnę już całkiem. Smuteczek, wielki smuteczek, bo kot do mnie długo mruczał.
Na placu boju pozostały dwa wzory Merejki (jakoś tak się złożyło, że ich wzory podobały mi się najbardziej).
Oczywiście nie byłam w stanie podjąć decyzji, który zestaw wybrać. Poprosiłam więc Was na Instagramie o pomoc w wyborze i w głosowaniu o mały włos wygrała….Wenecja :)
Kilka dni później dotarła do mnie on naszego wspaniałego Sponsora taka oto przesyłka :)
Wenecja Wenecją, ale ja kocham wyszywać zimowe motywy, kocham koteczki i jakoś tak wyszło, że zamówiłam jednak zimowego kotka :))
Bardzo serdecznie dziękuję Sponsorowi wyzwania firmie Needele&Art za ufundowanie tak wspaniałej nagrody i za miłe słowa.
Was serdecznie zachęcam do zajrzenia na stronę Needele&Art. Wierzcie mi, jest w czym wybierać. Ilość cudownych zestawów, które chciałoby się mieć i wyszyć jest tam wręcz porażająca. Niestety nie sprzedają tam wolnego czasu, ani na godziny, minuty, sztuki, kilogramy czy kopy. Wolny czas na wyszycie tych wszystkich cudeniek musicie sobie sami zorganizować. Tylko jak???
Na blogu Uli trwa właśnie kolejne #11 Wyzwanie Róża do wzięcia udziału, w którym gorąco Was zachęcam.
Ja kilka dni temu odkryłam, że mam pracę, która idealnie wpasuje się w to wyzwanie i zamierzam ją zgłosić. Miałam, ją pokazać kilka dni temu, ale blog był padł (wsiał w necie, ale nie dało się nic pisać), zdjęcia się nie zrobiły, post się nie napisał. Ale wszystko przede mną. Muszę tylko obfocić pracę i skrobnąć parę słów. Spodziewajcie się więc całkiem wkrótce kolejnego postu.
Kasiu, Ulu, Violu bardzo Wam dziewczyny dziękuję za zorganizowanie takich fajnych zabaw i za docenienie moich skromnych prac. Rozochociłam się i zamierzam się dalej z Wami bawić.
P.S.
W sumie to powinnam była jeszcze w końcu postawić ten zakład w Lotto, kto wie, czym by się to skończyło. Takiej kumulacji wygranych w życiu nie miałam i mieć już raczej nie będę.