Zimowa panienka

czyli najstarsza z sióstr March

Nie da się ukryć, że ten rok jest u mnie mało robótkowy. Poza hafcikami na Kasiną zabawę nie wyszywam w zasadzie nic więcej, a i tak trudno mi się wyrobić w miesiąc. Kompletnie nie wiem, o co chodzi, ale czas jakoś zwariował w tym roku.

Skurczył się.

Wczoraj, żeby nie przegapić linkowania u Kasi było krótko i na temat, dziś będzie kilka zdjęć więcej.

Dzisiaj będzie kolejna literacka postać, bohaterka książki Louisy May Alcott Małe Kobietki, najstarsza z sióstr March – Meg. Bohaterki tej powieści przeniosła krzyżykami na kanwę Ania, autorka wzoru Jagusi i bloga Sztuka oswojona (nie powiem, zdziwiłam się wczoraj baardzo, gdy to odkryłam:)) i stworzyła cudnej urody zimowe panny March w postaci zawieszek na choinkę.

Przyznam się bez bicia, książki nie czytałam, wieki temu oglądałam film, z którego nic nie pamiętam, nie będę więc ściemniać, że wiem coś na temat mojej panny. Z tego, co doczytałam w necie, akcja powieści toczy się w latach 60 XIX wieku w Ameryce w czasie wojny secesyjnej.

Wzór jest fajnie opracowany, mało skomplikowany, a Meg ma strój z epoki. Całość wyszywało się bardzo przyjemnie. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie pokombinowała. Zaczęłam od zastąpienia czerwonej muliny w spódnicy czeską nitką metalizowaną Metalux. Spódnica błyszczy się pięknie, niestety nie byłam w stanie w żaden sposób oddać tego na zdjęciach.

Gdybym miała w domu zieloną metaliczną nitkę, pewnie też bym jej użyła. Lubię, jak ozdóbki choinkowe się mienią. Im bardziej, tym lepiej :) Od samego początku wiedziałam też, że Meg będzie miała warkocz. Pomna wtopy z poprzedniego miesiąca i zrobienia mysich ogonków Jagusi, tym razem poszłam na całość i nie żałowałam muliny na fryzurę. Użyłam czterech różnych kolorów, żeby uzyskać efekt refleksów we włosach.

Meg ma na sobie zimowy kubraczek otoczony białym futerkiem, trzeba było więc takie futerko zrobić. Tu akurat nie miałam żadnych kłopotów, gdyż w odpowiednie „futerka” zaopatrzyłam się dawno temu, gdy robiłam Króla Myszy.

Kupiłam je w sklepie dla rybaków, czytaj w sklepie wędkarskim. Są to tzw. chenille wykorzystywane w wędkarstwie muchowym. Z takich różnych nitek powstało sobolowe futro Króla Myszy, rude włosy Kapelusznika czy teraz płaszczyk Meg. Dołożyłam parę koralików, dorobiłam złotą broszkę a’la….Margaret Thatcher i gotowe.

Moją śliczną dziewuszkę „wykańczałam” w piątek po nocy, w sobotę pstrykałam jej zdjęcia. Panienka w futerku, ale okoliczności przyrody mało u nas zimowe. Ostatni dzień listopada, a bratki, róże i inne kwiatki dalej kwitną. Nie będę rozpaczać z tego powodu, wręcz przeciwnie, oby taka pogoda trwała jak najdłużej.

Nagietki to oczywiście „instalacja” do zdjęcia, nie kwitną w naszym przydomowym lesie :))

Parę szczegółów. Tym razem udało mi się zrobić odpowiednie brwi, nie poniosło mnie jak przy Jagusi.

Zastanawiałam się jak długi warkocz zrobić Meg. Kochanieńki stwierdził, że jak nie wiem ile uciąć, powinnam zostawić, jak jest. Stwierdziłam, że tyle to jednak trochę za dużo i delikatnie go skróciłam. Mimo to warkocz wyszedł zacny :)

To jeszcze parę fotek.

Bardzo, ale to bardzo podobają mi się te Anine zawieszki. Są wyjątkowo kolorowe, wdzięczne, śliczne i świetnie przemyślane. Cudnie będą się prezentować na choince.  Zarówno Jagnie, jak i Meg zamierzam wyhaftować współtowarzyszki. Na pierwszy ogień pójdzie chyba Dominikowa, muszę tylko uzupełnić zapasy znielubionej Aidy, bo cała 18 ct mi wyszła, a na takiej gęstości kanwy je wyszywam.

Dziewczyny piszecie, pytacie, czy trudno zrobić taką zawieszkę, jak to się zszywa? Chciałybyście spróbować, ale się boicie. Szczerze i z ręką na sercu – to naprawdę jest bardzo proste. Zszywa się tylko jeden bok, przyszywa dwa denka i gotowe. Największa trudność to znaleźć czas na postawienie około pięciu tysięcy krzyżyków.

Serio.

Ktoś, kto zrobił choć jeden igielnik w życiu, nie będzie miał z tym najmniejszego problemu. Poniżej stare zdjęcie z przyszywania denka w Dziadku do orzechów. Nitka w kolorze filcu i przyszywanie na okrętkę. Teraz używam przezroczystej cieniuteńkiej żyłki, jeszcze mniej widać, gdzie jest szycie. Łatwizna.

U Ani na Instagramie jest dokładny tutorial, jak zszywa się takie zawieszki. Zajrzyjcie, popatrzcie i do dzieła :) Niech moc będzie z Wami.

To na koniec jeszcze ujęcie z wrocławskim zabytkiem w tle, z Halą Stulecia zwaną Halą Ludową.

I pamiętajcie, u Ani na blogu czeka na Was bonus.

Warto skorzystać!