Nowy haft na Nowy Rok

czyli Róże w wazonie po raz pierwszy

Miało być podsumowanie moich zeszłorocznych dokonań.

Chyba go nie będzie, bo mało optymistyczne wyszło mi to podsumowanie.

Zły to był dla mnie rok. Na wszystkich polach.

Do tego pesel mi się znowu dzisiaj postarzał.

Żeby się kompletnie nie zdołować, znowu nie jojczyć, jęczeć i narzekać, stwierdziłam, że trzeba zrobić coś pozytywnego i wyznaczyłam sobie mały hafciarski cel na ten rok.

W sumie są to dwa cele.

No dobra trzy.

Po za zabawą Choinka 2019 u Kasi rzutem na taśmę postanowiłam jeszcze dołączyć do zabawy zaproponowanej przez Anię z Bloga Kreatywna.TV – Nowy haft na Nowy Rok. Bardzo pasuje mi taki układ w obu zabawach – wyszywam, co chcę, jak chcę, w odpowiadającym mi tempie. Jedynie co muszę to tylko w określonym terminie publikować posty. Dla mnie to duża motywacja, żeby nie zamilknąć na dłużej.

Coś czuję, że w tym roku monotematyczny będzie mój blog – choinka i kwiatki, bo padło na Розы в вазе (Róże w wazonie)  Ekateriny Volkovej. Wzór kupiłam już ponad rok temu, ale nie miałam odwagi się za niego zabrać.

 

Haft niby nieduży, bo tylko 124×157 krzyżyków, ale dla mnie będzie to prawdziwe wyzwanie. Nigdy nie wyszywałam aż tak „dużego” i skomplikowanego technicznie obrazka, gdzie dodatkowo całe tło będzie zahaftowane. Do tego kupa łączonych kolorów, krzyżyków specjalnych typu 1/4, 1/2, 3/4 i backstitche robione 19 kolorami.

No i wisienka na torcie – półkrzyżyki. Pewnie nie jedna z Was się uśmiechnie pod nosem, ale dla mnie to będzie prawdziwe wyzwanie. Z półkrzyżykami sobie kompletnie nie radzę, na półkrzyżykach poległam na całej linii w Panu Misiu. Na szczęście Meri napisała mega pomocny post, jak takie półkrzyżyki należy stawiać. Dla mnie to prawdziwa wiedza tajemna. Kompletnie nie byłam świadoma, że tak można je wyszywać, że wręcz należy je tak wyszywać, żeby było ładnie, równiutko, bez podwójnych linii. Ćwiczyłam trochę i wiem, że łatwo nie będzie, bo takie półkrzyżyki stawia się kompletnie nieintuicyjnie, ręka idzie zupełnie gdzie indziej. Ale nie ma to tamto, będzie trzeba się zmierzyć z bykiem i chwycić go za rogi. Strach się bać, co to będzie! Boję się czy dam radę, ale jak nie teraz to chyba już nigdy.

Postanowiłam zaszaleć z materiałem i poszłam na kompletną łatwiznę. Będę wyszywać na Lindzie 27 ct. Krzyżyki będą ogromne, ale nie zamierzam się męczyć. Zamierzam czerpać przyjemność ze stawiania równych, dużych krzyżyków. Tylko Lindę muszę nabyć, bo nie wiedzieć gdzie, nie wiedzieć kiedy skutecznie pozbyłam się całego zapasu z domu, a miałam ten zapas dość spory. Ale o tym kiedy indziej.

Jeśli chodzi o cel trzeci – chcę skończyć w tym roku moją serię steampunkową. Trzy lata to jednak dość na takie trzy nieduże hafty. Zobaczymy, co mi z tych moich planów wyjdzie.

P.S.

Mówię do Kochanieńkiego:

–  Czytaj i błędy wyłap, pliz.

Róże w wazonie? Co to?

– Czytaj, nie pytaj!

– Będziesz kwiatki wyszywać? Skąd Ci się to wzięło? Starzejesz się czy jak, że kwiatki będziesz wyszywać?

Cóż, jak to powiedziała niedawno nasza koleżanka, my to już w wieku przedstarczym jesteśmy :))