czyli #11 Wyzwanie hafciarskie u Uli – Róża
Dziś króciutko, bo za chwilę dzień się skończy.
Dziś będzie coś z pamiętnika hafciarki.
czyli #11 Wyzwanie hafciarskie u Uli – Róża
Dziś króciutko, bo za chwilę dzień się skończy.
Dziś będzie coś z pamiętnika hafciarki.
Skończył mi się prąd. Skończyła mi się bateryjka. Padł mi akumlatorek.
Padłam w święta. Zjadłam wielkanocne śniadanie i poszłam spać. Dawno nie byłam taka zmęczona i dojechana. W sumie to chyba nigdy w życiu. Za dużo wszystkiego, za dużo „atrakcji”, pracy, za mało słońca.
Żeby nie było, że u mnie tylko pięknie i ładnie dziś będzie o mojej największej „krzyżykowej porażce”, o zielnikowych tulipanach, o których już kiedyś wspominałam. Dziś Wam dokładnie pokażę i opowiem, jak udało mi się spaprać ten wyjątkowo piękny wzór. A było tak..
Będziem, bo się w końcu zdecydowałam na materiał, na którym będę hafcić. Bo tak po prawdzie to, jak długo można wybierać kawałek szmatki do wyszycia obrazka? Sorry, trzech obrazków. Oj długo można, bardzo długo można. Coś o tym wiem. Zastanawiam się, jakby to była nie wiem jaka ważna sprawa. Sprawa co najmniej wagi państwowej.
Dziś będzie inaczej. Będzie krótko i na temat.
Nie będę narzekać, będę się chwalić :)