czyli #11 Wyzwanie hafciarskie u Uli – Róża
Dziś króciutko, bo za chwilę dzień się skończy.
Dziś będzie coś z pamiętnika hafciarki.
Różane serca powstały kilka lat temu, zaraz na początku mojej przygody z haftem. Wzór znany pewnie wielu Wam, przysłowiowo „znaleziony” w internecie, nawet nie znam autora. Zobaczyłam te serca, u którejś z Was, u której nie pamiętam. Spodobały mi się od pierwszego wejrzenia i od razu wiedziałam, że będę je mieć.
Serduszka wyszyłam na lnie obrazkowym 32 ct Permin of Copenhagen w kolorze naturalnym. Jest to dość „trudny” materiał dla początkujących hafciarek, ale ja nie byłam tego świadoma. Myślałam, że tak ma być, że ma być walka.
Teraz po kilku latach wyszywania, gdy miałam już okazję spróbować różnych tkanin, twierdzę, że mimo wszystko to świetny materiał. Szorstki, zgrzebny, ale ma to coś w sobie.
Serduszka oprawiłam w proste kwadratowe drewniane ramki. Pociągnęłam je na biało, trochę poprzecierałam. Szybki projekt. Bardzo wdzięczny projekt.
Róże, różyczki.
Małe, drobne pączki i róże w pełnym rozkwicie.
Różane serduszka postanowiłam zgłosić do #11 Wyzwania hafciarskiego u Uli, którego tematem jest tym razem Róża.
Z czasem u mnie nieustająco i wciąż bardzo krucho, nie dałabym rady zrobić nić nowego nawet w dwa miesiące, ale któregoś dnia doznałam olśnienia, że przecież mam coś, co idealnie pasuje do wyzwania, mam coś, na co codziennie patrzę. Mam przecież różane serduszka, których nigdy Wam jeszcze nie pokazywałam.
Sponsorami tego rozdania są sama Szefowa – Ula, która ufundowała bon do zrealizowania w dowolnym sklepie, w którym ten bon można kupić oraz Viola.
Dziewczyny wielkie dzięki za fajną zabawę, za motywowanie nas. To naprawdę wielka przyjemność bawić się z Wami. Dzięki, że chce Wam się chcieć :)
Dla wszystkich Pięknych Pań z okazji naszego Święta najlepsze życzenia i piękne kwiatki.
Tulipany tym razem.
Historię tulipanów opowiem wkrótce.