Jelonek Bambi

czyli kartkowanie z Ulą 2025 – 1

Och, jakże się cieszę, że Ula zdecydowała się prowadzić zabawę kartkową kolejny rok!!

Cieszę się bardzo, bardzo, BARDZO!

Dzięki Wielkie Ula!!

Nie da się ukryć, że kartkowanie mnie wciągnęło. Podoba mi się to klejenie, wycinanie, kombinowanie, jak czasami zrobić coś z prawie niczego. Potrzebuję jednak podpowiedzi, konkretnych wytycznych do robienia kartek. Nie jestem aż tak kreatywna, żeby samej coś wymyślać. I potrzebuję motywacji, a wiadomo, że nic tak nie motywuje, jak wspólna zabawa blogowa.

Motywacji potrzebuję po pierwsze, żeby kartkę w ogóle zrobić. Nie da się ukryć, że czasami pot po tyłku cieknie, gdy kombinuję, żeby sprostać wytycznym Uli. Tak kombinuję, że czasami przekombinuje, jak w przypadku ostatniego bingo, ale kartkę zrobię. Po drugie, żeby kartkę obfocić. A po trzecie i najtrudniejsze, żeby napisać post na bloga i kartkę pokazać.

Z tym pisaniem, to jest u mnie różnie. Nie da się ukryć, że miewam odrzut od komputera. W pracy 8 godzin gapię się w monitor i czasami mam tego serdecznie dość i nie chce mi się spędzać kolejnych kilku godzin na pisaniu. Czasami jest tak, że siądę i nie wiem kiedy napiszę post. I muszę się ograniczać, bo bym gadała, gadała, znaczy się, pisała i pisała.

Jest też chyba tak, że moje posty to historie opowiadające o pracach, które w nich pokazuję. Czasami przy ich tworzeniu dzieją się rzeczy dziwne, czasami śmieszne i jest o czym pisać.

Bardzo się cieszę, że piszę tego bloga i go nie skasowałam, co kiedyś w przypływie czarnych myśli i przeciągającego się złego nastroju miałam zamiar zrobić. To taki mój osobisty pamiętnik robótkowy. I powiem Wam, że wracam czasami do starych wpisów, czasami się dziwię, że coś było tak, a nie inaczej, czasami coś w nich sprawdzam. Bez tych zapisków nie pamiętałabym niektórych sytuacji, nie pamiętałabym emocji, które towarzyszyły mi podczas pracy nad jakąś zawieszką, kartką czy obrazkiem. Lubię też te nasze wyprawy z Kochanieńkim w plener, gdzie sobie robię zdjęcia tego, co wyprodukowałam. Adam dzielnie znosi moją manię pstrykania zdjęć (do tego jego telefonem, bo robi lepsze zdjęcia), ale nie powiem, czasami miewa tego po kokardy, bo jeszcze tylko jedno zdjęcie, jeszcze jedno i tak bywa, że wychodzi 200… I weź z moim niezdecydowaniem, wybierz potem coś na blog… Dlatego jest tyle zdjęć na blogu, a to z taką choinką, a to z inną, a to na pieńku, a to pod pieńkiem….

Ale nie o tym miało być, miało być o styczniowych kartkach.

Na styczeń Ula zaproponowała nam wytyczne – minimum 3 warstwy.

Bardzo mi się one spodobały i od razu wiedziałam, jakie kartki zrobię. Wykorzystam papiery, których użyłam przy robieniu kartki grudniowej z Mikołajem. I zrobię kartkę z Jelonkiem Bambi, jak nazwał tego wielkookiego jelonka Kochanieńki.

Kartki posklejałam chyba w dwie godziny jeszcze przed 6 stycznia. Potem trzeba było je tylko obfocić.

Były więc sesje w klimacie bożonarodzeniowym.

Choinkowa.

Stroikowa.

Śnieżna.

Chyba przez jakieś dwa dni mieliśmy we Wrocławiu śnieg tej zimy. Czy jeszcze będzie, szczerze wątpię? Śnieg najładniejszy był wieczorem, gdy zaczęło sypać, ale było za ciemno na robienie zdjęć. Rano było już w okolicy zera i zaspy zaczęły się topić.

Kartki miały mieć co najmniej trzy warstwy i mają. Mają nawet więcej.

Wykorzystałam do ich zrobienia przydasie, które dostałam od Uli z Anielskiego Zakątka. Dzięki Kochana!

Kartki mi się podobają, chociaż teraz pewne rzeczy zrobiłabym nieco inaczej. Niby przymierzałam, kombinowałam, a wszyło jak zawsze. Dopiero po posklejaniu zobaczyłam, co by można było poprawić, ale się już nie da.

Mam mocne postanowienie zrobienia w tym roku większej ilości kartek z hafcikami. Zaczęłam już nawet oglądać wielkanocne wzorki. Co mi z tego wyjdzie, okaże się w praniu.

Pokażę Wam jakie cudne kartki jeszcze do mnie dotarły.

Koralikowa choinka od Zafolkowanej Agi.

Strasznie mi się ten patent na koralikowe choinkowe gałązki podoba, może być, że „pożyczę” sobie pomysł.

Piękny zimowy wianek od naszej szefowej Uli. Cudny jest. Oglądam, podglądam, jak Ula komponuje poszczególne warstwy. Też tak chcę umieć.

Pięknie Wam Dziewczyny dziękuję za pamięć i za kartki.

Wszystkie kartki które dostałam, zbieram do pudełka i oglądam od czasu do czasu. Byłam ostatnio w szoku ile ich już mam. Jak nic będzie trzeba zainwestować w większe pudełko.

To jeszcze banerek nowej edycji zabawy kartkowej u Uli.

I jeszcze jeden banerek z Uliną zabawą, tym razem hafciarską, do zapisania się, do której Was zachęcam, czas do końca stycznia. Wspólnie będziemy wyszywać nową wersję „poduszki Zosi”. O co chodzi, poczytajcie sobie w TYM wpisie. Kombinowałam, jak wykorzystać wzór, który Ula opracowała i coś wymyśliłam. Czy coś mi z tego wyjdzie, przekonamy się najpóźniej do końca roku. Jedno jest pewne każda „poduszka” będzie inna.